Czy można to powstrzymac?

Atomowa kolacja

on sobota, 15 listopada 2008


Jak napromieniowana żywność może trafić do naszej kuchni
Wydawać by się mogło, że żywność i energia nuklearna nie mają ze sobą nic wspólnego.
Mogłoby tak pozostać na zawsze, gdyby nie program "Atom dla Pokoju", popierany przez rząd prezydenta Eisenhowera w latach pięćdziesiątych XX wieku. Same eksperymenty nad napromieniowaniem[1] żywności pojawiły się w Stanach Zjednoczonych już kilkadziesiąt lat wcześniej, ale dopiero po II wojnie światowej proces zastosowania energii nuklearnej w technologii utrwalania żywności nabrał rozpędu. Chodziło o pokojowe wykorzystanie infrastruktury nuklearnej, rozbudowanej w czasie wojny. Przemysł nuklearny nie mógł przepuścić takiej okazji, a sektor spożywczy dostrzegł potencjalne korzyści z przedłużenia terminu przydatności artykułów żywnościowych.
Napromieniowanie produktów żywnościowych polega na poddaniu ich działaniu dużych dawek radioaktywnego kobaltu 60 lub cezu 137, promieni gamma lub wiązek elektronów o ogromnej prędkości. Poziom jonizującej radiacji użyty do napromieniowania żywności można porównać do miliarda rentgenów klatki piersiowej. Wprawdzie żywność nie staje się radioaktywna, jednak następująca w wyniku napromieniowania reakcja łańcuchowa zaburza strukturę molekularną produktów żywnościowych i niekorzystnie wpływa na ich wartość odżywczą. Jednocześnie hamuje procesy gnilne owoców i warzyw, zabija bakterie i neutralizuje nieczystości, jak np. resztki kału w mięsie, lecz nie usuwa ich. Może to doprowadzić do sytuacji, w której wielcy producenci żywności zaczną stosować napromieniowanie zamiast dążenia do zachowania standardów czystości.

W połowie lat 60. kilka tysięcy funtów napromieniowanego bekonu wysłano do Wietnamu, aby żołnierze amerykańscy mogli odnieść korzyści z najnowszych osiągnięć tej technologii. Jednak już w 1968 r. amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration, FDA) wycofała pozwolenie dotyczące napromieniowania żywności dla armii. Miało to związek z testami na zwierzętach laboratoryjnych, karmionych taką żywnością. Umierały one przedwcześnie, zapadały na choroby nowotworowe i miały problemy z reprodukcją. Był to dopiero początek badań nad takimi produktami spożywczymi – wyniki kolejnych były coraz bardziej niepokojące.

czytaj dalej .....................

źródło : onet.pl

0 komentarze: